Drutozlot 2022 – impresje i zdjęcia
Drutozlot po pandemii przybrał wymiar symbolu. Organizatorki najstarszych targów dziewiarskich w Polsce na okolicznościowych torbach z logo z owieczką umieściły nawet pewien znak. Rzeczona owieczka trzyma w kopytkach maseczkę, która ma symbolizować siłę dziewiarskiej społeczności. Włóczkomaniacy przetrwali paskudny czas izolacji i spotykają się w swoim gronie ze zdwojonym entuzjazmem.
Euforia we włóczkach
Gdybyście widzieli te tłumy, które wpadły na salę targową tuż po otwarciu podwojów Drutozlotu 2022 wiedzielibyście, o czym mówię! Blisko trzydzieści stoisk wystawców i szansa na spotkanie bratnich dusz przyciągnęła chyba z 1000 odwiedzających. Spragnieni kontaktów międzyludzkich i dotyku mięciutkich włóczek chodzili po sali, nie mogąc w pierwszej chwili skupić wzroku w kolorowej powodzi ludzi, cudownych “udziergów” i włóczek.
Czy powodzenie tegorocznego Drutozlotu to efekt popandemiczny – trudno wyrokować. Dość, że Drutozlot przyciąga atmosferą, ofertą warsztatową i tradycją. Bo o tradycji śmiało można już mówić w wypadku wydarzenia, które rozrosło się z kameralnych spotkań kilku dziergających przyjaciółek po targi wyżej wspomnianego formatu. Serdecznie gratuluję Organizatorkom, czyli Hani, Magdzie i Małgosi tego osiągniecia!
Czy targi dziewiarskie są tylko dla bywalców?
Osoby, które po raz pierwszy wybierały się na targi włóczkowe wyrażały czasem obawy, że w tym zakręconym towarzystwie się nie odnajdą. Nic podobnego! Drutozlot jest bardzo, jak to się teraz z angielska mówi, inkluzywnym wydarzeniem. Jest tu miejsce dla każdego: duszy towarzystwa i nieśmiałego, początkującego i zaawansowanego, zdecydowanego i tego, który dopiero szuka swojej dziewiarskiej ścieżki, chce zobaczyć najmodniejsze modele w realu lub po prostu poobserwować, co inspiruje innych w naszym wełnianym rzemiośle.
Wydarzeniu towarzyszyły warsztaty i nieoficjalne “biforki” (od angielskiego “before” – przed) oraz “afterki” (od angielskiego “after” – po) – nieoficjalne spotkania w mniejszych grupach, poprzedzające i zamykające targi. Wszystkie te formy to doskonała okazja do nawiązania kontaktów i “oswojenia” Drutozlotu dla tych, którzy przyjechali tu po raz pierwszy i dla “starych wyjadaczy” oraz spragnionych dziewiarskiej wiedzy początkujących i zaawansowanych dziewiarzy. Żałuję, że z racji bycia wystawcą nie mam szans na branie udziału ani w warsztatach, ani w nieformalnych spotkaniach przed i po. Oferta warsztatowa przygotowana przez Organizatorki robi się bowiem coraz ciekawsza z każdą edycją targów, a społeczność coraz bardziej “rozimprezowana”.
Woolloop na targach, czyli co ma wspólnego Minecraft z Drutozlotem?
Z moją butikową ofertą pojawiłam się na Drutozlocie fizycznie po raz drugi. Debiutowałam w 2019 roku (gdy były to dla mnie w ogóle pierwsze targi od czasu założenia woolloop.pl). O tym emocjonującym debiucie poczytać możecie TUTAJ. W międzyczasie brałam udział w wirtualnych targach podczas pandemii. To forma “Ersatzu”, z którą wdzięczna jestem Organizatorkom, ale oczywiście nie umywa się do osobistych spotkań.
Stoisko woolloop.pl na Drutozlocie
Nasze nowości
Na Drutozlocie 2022 prezentowaliśmy przede wszystkim nowości i nowych producentów, z którymi niedawno nawiązaliśmy współpracę: Sesia Yarns (z Włoch) i Rosarios 4 (z Portugalii). Z oferty tego pierwszego dostawcy zainteresowanie wzbudziła przede wszystkim merynosowo-jedwabno-kaszmirowa włóczka Imperial, której towarzyszy (kolorystycznie) przemiłe merino Mistral. Rosarios 4 debiutuje zaś u nas rzadko spotykaną wełną wielbłądzią, która obok merynosa extra fine wchodzi w skład “przytulastej”, ciepłej i równiutkiej CamWool oraz czystym jedwabiem Madragoa. Kamila, prowadząca blog dziewiarski Otulove i ucząca dziergania pojawiła się zresztą na targach w ślicznej bluzeczce z tej włóczki.
Miło też było, że tuż przed naszym wyjazdem dotarła dostawa wyczekiwanej w tym sezonie nowej tweedowej wersji ulubionego klasyka z Finlandii – włóczki Novita 7 Brothers Nummi oraz smakowite czasopisma z wzorami tego producenta – Arabia x Novita oraz Urban Forest.
Zapisz się na newsletter woolloop i nie przegap promocji i nowości!
Pomocnicy
Stoisko otrzymaliśmy idealnie w tym samym miejscu, w którym byliśmy ostatnio (stoisko nr 26, po prawej stronie, w głębi sali). Urządzenie go zajęło nam mniej czasu, bo mieliśmy już pewne doświadczenie. Piszę w liczbie mnogiej, choć sama prowadzę mój sklepik, ale w praktyce w wysyłaniu paczek na co dzień i w szykowaniu takich nadzwyczajnych wydarzeń, jak targi dzielnie pomaga mi Mąż, biorąc na siebie najtrudniejsze logistycznie, technicznie i fizycznie prace oraz pocieszając i dopingując, gdy zmordowana fizycznie i w stresie pośpiechu dzień przed targami ogłaszam “Nigdy więcej nie jadę na ŻADNE targi!”.
Tym razem po raz pierwszy towarzyszył nam też nasz jedenastoletni Smyk, który ku naszemu zaskoczeniu po targach stwierdził, że:
“Na Drutzolocie było fantastycznie i ja już zawsze chcę z Wami jeździć na te targi i Wam pomagać!”
Faktycznie małe rączki i – co ciekawe – mała głowa okazały się nadzwyczaj pomocne. Wyobraźcie sobie, że Synek podpowiedział mi kilka nieszablonowych rozwiązań w trakcie konstruowania stoiska, na które sama w życiu bym nie wpadła. Twierdzi, że ten zmysł organizacji przestrzennej to zasługa… grania w Minecraft. Podejrzewam, że to lekko tendencyjna teoria;-) Wierzyć, czy nie?
Spotkania – esencja Drutozlotu
Choć z punktu widzenia wystawcy sprzedaż i rozmowy o potrzebach Klientów są oczywiście bardzo ważne w czasie targów, jednak ten biznesowy aspekt nie przesłania nam przyjemności z obcowania z ludźmi, którzy jak my kochają dzierganie. Od dawna jestem przekonana, że łączy nas nie tylko hobby, ale też pewna wrażliwość na estetykę i świat w ogóle oraz indywidualizm. Na targach spotyka się naprawdę osobowości. Ten aspekt doprawiony naturalną w takich okolicznościach ogólną życzliwością i pełnym emocji oczekiwaniem, by w realu spotkać ludzi, znanych wirtualnie, sprawia, że czuję się przyjemnie podekscytowana.
Nie udało mi się spotkać, z wszystkimi, z którymi chciałam zamienić słówko, ale jestem bardzo zadowolona ze spotkań, które miały miejsce. Dziękuję, że podchodziłyście porozmawiać, czekałyście na dogodną chwilę. Dziękuję za Wasze uśmiechy! Nie mogę wymienić wszystkich, bo gdybym kogoś pominęła, byłoby bardzo przykro, ale pokażę Wam na zdjęciach spotkania, które udało się utrwalić. O ile dobrze pamiętam, mam zgodę wszystkich portretowanych osób na publikację zdjęć. Gdyby było inaczej, proszę wołajcie!
Spotkanie z Dorotą @knitolog
Spotkanie z Mają @forest.knitter
Spotkanie z Iwoną @iwonaeriksson
Spotkanie z Joanną @joanna_klikaf
Spotkanie z Eweliną @ewelina19kowalewska
Spotkanie z Kasią (branżowe!) @miss.knitski.yarns
Spotkanie z Jolą @knit.that.jd
Drutozlotowy konkurs
Mówiąc o spotkaniach nie sposób pominąć informacji o konkursie, który trwał kilka tygodni przed Drutozlotem na profilach na Instagramie i Facebooku (śledźcie, bo dzieje się tam sporo!). Dziękuję wszystkim, którzy w konkursie wzięli udział. Bardzo ciekawie było poznać Wasze opinie i przy okazji poznać Wasze dziewiarskie profile.
Serdecznie gratuluję Zwyciężczyniom! Pierwszą nagrodę w postaci motka włóczki na chusty ombre Candy Cane bułgarskiego producenta Performance wygrała Pani Ewelina prowadząca profil splot.ka i wybrała sobie kolor Północ. Drugą nagrodę w formie dwóch motków włóczki ze 100% jedwabiu Madragoa portugalskiej firmy Rosarios 4. Pani z profilu nana.makes.it.all , a serce wskazało jej kolor miętowy.
Jak widzicie, tak się szczęśliwie złożyło, że obie Panie były osobiście obecne na targach i mogły swoje wygrane odebrać od razu, więc mogłyśmy się też poznać. Mam nadzieję, że będziemy mogli zobaczyć prace powstałe z tych włóczek.
Dziękuję przy okazji Agnieszce z oplotki.pl, która ze swadą moderowała całe targi włóczkowe i brawa dla Organizatorek, bo taka formuła konkursów i profesjonalna moderacja były bardzo potrzebne.
Na deser – tajemnice Torunia
Drutozlot to dla mnie i mojej rodziny też przyjemna okazja do zanurzenia się w świecie tajemnic i ciekawostek Torunia, tak odmiennego od mojej codzienności wrocławskiej, że budzi we mnie aż dreszczyk i to nie tylko z powodu żądzy pierniczków;-) Dreszczyk budzi urbanistyka i architektura te
go miasta, stare gotyckie mury, eklektyczne i secesyjne kamienice, modernistyczne wille, interesujące założenia parkowe, imponujący most. Poczęstowaliśmy się tym dobrem na deser, dzień po targach.
Mieszkaliśmy tym razem w ciekawym, loftowym apartamencie przy długiej ulicy Mickiewicza, nieopodal centrum targowego na tajemniczym Przedmieściu Bydgoskim. Wiem, że lokalnie odkrywany jest ten zakątek Torunia na nowo i prowadzi się tu nawet wycieczki dla amatorów ciekawostek zabudowy. Dzielnica miejscami jeszcze jest zaniedbana, ale moim zdaniem z ogromnym potencjałem, za sprawą właśnie swojej substancji architektonicznej. Moją uwagę przykuła szczególnie stolarka: drewniane konstrukcje balustrad, ganków oraz okien i drzwi, które niby podobne do wrocławskich, ale już z taką (na moje niewprawne oko) nutką kojarzącą się z budownictwem skandynawskim.
Po Drutozlocie mieliśmy okazję pokazać Młodemu najważniejsze zakątki starówki, nieźle zjeść w knajpce o uroczej nazwie “Sznyt na winklu” oraz zwiedzić Dom Mikołaja Kopernika (polecam wbrew niektórym opiniom w Google!). Do Żywego Muzeum Piernika niestety nie zdążyliśmy, bo nie zaopatrzyliśmy się w bilety z wyprzedzeniem. Będzie po co wracać za rok! Ale wielką torbę pierniczków, a jakże, przydźwigaliśmy do Wrocławia. Moi tegoroczni faworyci to zdecydowanie: batony piernikowe z agrestem i pierniki z marcepanem, a oprócz tego zawsze klasyczne Katarzynki, najlepiej w gorzkiej czekoladzie:-)
Podsumowując: kto z Was nie był, ma czego żałować, ale i ma frajdę, bo może planować przyszły udział w Drutozlocie. Organizatorki zapowiadają, że będzie na stałe odbywał się w pierwszą sobotę września.
Będziecie na następnym? A może byliście na tej lub innej edycji Drutozlotu? Podzielcie się wrażeniami w komentarzach!
——–
Jeśli wykonasz pracę z włóczek kupionych u mnie na Drutozlocie lub innych wspomnianych w tekście, pochwal się koniecznie oznaczając w mediach społecznościowych #woolloop_pl lub @woolloop.pl!